Przejdź do głównej zawartości
3 minut

Projekt mieszkania, który zmienił moje życie. Dosłownie.

Są takie mieszkania, które na długo zapadają w pamięć. I są takie, które na zawsze zmieniają życie. I ten niepozorny, ale bardzo przyjemy projekt mieszkania pewnego słonecznego, sierpniowego dnia przewrócił moje życie do góry nogami.

Ale zanim to się wydarzyło, najpierw było spotkanie. Miłe, zaskakujące, trochę przypadkowe i trochę na ostatnią chwilę. Czyli nic niezwykłego w tym zawodzie. Przy tej okazji przypomniałam sobie dlaczego lubię pracować z mężczyznami. Wymagania? Brak. No może poza dębową deską litą, bo ładna. A reszta- może być cokolwiek.

Była też umowa, że w takim razie ja o wszystkim decyduję, przedstawiam swoją „wizję” szanownemu inwestorowi do akceptacji, a  szanowny inwestor wyraża swoją aprobatę. Odmowy nie przyjmuję. W zamian zostałam zabrana na skład złomu, czyli do komisu, gdyż po wielu miesiącach jazdy pociągiem zapragnęłam potaplać się w luksusie jakim jest własne, zdezelowane, wyrwane jakiemuś Hansowi spod kołdry auto. No więc był komis i moje wymagania. Jak się później okazało dość wygórowane. Ale kto mi zabroni marzyć? No nikt. To sobie pomarzyłam i dalej jeździłam pociągami.

Ja zostałam bez samochodu, on został z projektem. Muszę przyznać, że to nie był interes życia, ale przynajmniej się pośmiałam.

Wiele miesięcy później, kiedy długie letnie dni zamieniły się w biało-czarną mżystą zimę, weszłam do wykończonego już, jasnego mieszkania i stwierdziłam, że to była jednak dobra decyzja.

Mieszkanie wyszło pięknie, uwielbiam je i mam do niego tkliwy sentyment. Oprócz ogromnej satysfakcji z efektu końcowego wspominam ten czas z rozrzewnieniem. Tak jak wspomina się pierwszy rok studiów i juwenalia, które zamiast trwać dwa dni, kończą się dwa tygodnie później. A oprócz miłych wspomnień te jasne i klimatyczne 50 metrów kwadratowych, przyniosło mi jeszcze coś. Mężczyznę, który do tej pory dokarmia mnie najlepszym aglio olio jakie kiedykolwiek jadłam. Oraz najbardziej pulchne i roześmiane dziecko jakie do tej pory widziałam. Warto być architektem 🙂

projekt mieszkania biel turkus biały dąb kuchnia ikea szary

projekt mieszkania biel turkus biały dąb kuchnia ikea szary

projekt mieszkania biel turkus biały dąb kuchnia ikea szary

projekt mieszkania biel turkus biały dąb kuchnia ikea szary

projekt mieszkania biel turkus biały dąb

projekt mieszkania biel turkus biały dąb kuchnia ikea szary


JEŚLI PODOBAŁ CI SIĘ TEN POST, UWAŻASZ ŻE BYŁ PRZYDATNY, ZABAWNY LUB WARTOŚCIOWY- PODZIEL SIĘ SWOJĄ OPINIĄ W KOMENTARZU I UDOSTĘPNIJ GO SWOIM ZNAJOMYM. NIECH IDZIE W ŚWIAT I ŚCIĄGNIE TU WIĘCEJ FAJNYCH LUDZI- TAKICH JAK TY!

  1. świetnie napisane!:) Panel w kratę między szafkami wygląda świetnie. Do tej pory widywałam taki wzór na dużych powierzchniach, ale tu w wąskim wydaniu także wygląda świetnie! A co do malucha to moja córa jednak w tej pulchności przebija:) Pozdrawiam Karolina

  2. Mieszkanie jest piękne. Nie potrafię powiedzieć, co mnie bardziej urzekło – salon, kuchnia czy łazienka, bo wszystko tutaj tak świetnie do siebie pasuje, że… no po prostu wow, tylko mogę powiedzieć 🙂

  3. Piękne „Owoce” tej współpracy, sama nie wiem które bardziej urokliwe! Jak się doczekam swojego domu to będę czerpać garściami z tego właśnie projektu. Proste przytulne gustowne. Cudne.

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.